piątek, 16 marca 2012

Żużlowy weekend nas czeka. A sezon tuż za rogiem.

Zima minęła. Odeszła. Bynajmniej ta pogodowa. Kalendarzowa już nie długo także zostanie zdetronizowana. Oczekiwana przez wszystkich wiosna właśnie wyciąga do nas swoje dłonie a tym samym zezwala zawodnikom na pierwsze treningi i sparingi na żużlowych owalach. Jak długo na to czekaliśmy? Bardzo długo, niemalże wieczność. Dla fanów i fanatyków speedway'a zima wydaje się być srogą karą i tak naprawdę dla nich sezon mógłby trwać cały rok. Smutne odliczanie dni na facebooku do rozpoczęcia sezonu zamienia się w radosne : " Jeszcze tylko 2 tygodnie do pierwszego Grand Prix w tym sezonie". Niedawno były to posty smutne, że do sezonu 2012 AŻ ... dni . Teraz to już "TYLKO" 14 dni. Mimo to dla fanów będzie to nie lada wyzwanie, gdyż aby obejrzeć zmagania w Nowej Zelandii będą musieli wstać o 5:00 rano. Dla lubiących sobie pospać będzie to ogromny wyczyn, ciekawe tylko czy warty zachodu. Ja mam swoje zdanie jeśli chodzi o GP w Auckland, jednak mogę sobie tylko gadać. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wytrwałości śmiałkom, którzy wstaną aby obejrzeć te zawody. Ja najprawdopodobniej będę chrapać pod kołdrą. Sensacji tam nie ma, stadion chyba każdy widział na zdjęciach, a osobiście nie chce się wysilać. Chociaż kto wie, może ciekawość zwycięży i jednak siądę obejrzeć GP przed laptopem. Nawet najstarsi górale tego nie wiedzą.





" Pobudka wstać... Grand Prix oglądać.."

Przed samym Grand Prix oczywiście szykuję wpis oraz swoje typy. Aczkolwiek będą to typy bardziej komu życzę wygranej niż kto najprawdopodobniej stanie na podium. Są to pierwsze poważne zawody więc będę strzelać w ciemno - zresztą jak każdy. Ale to czeka nas dopiero przed samym Grand Prix. Na to jeszcze czas. Coraz więcej klubów wyjeżdża na tory. Coraz więcej sparingów jest zapowiadanych. To dobrze. Kibiców głodnych wrażeń na pewno nie zabraknie. Wszędzie dobrze, ale na żużlu najlepiej. Ja tam lubię obejrzeć sobie kawałek dobrego speedway'a. Nie tylko GP czy Ekstraligę. Jeśli mecz jest zacięty to mogę oglądać nawet drugoligowe zmagania. Sęk w tym by było co oglądać. Wtedy nie ważny jest klub, liga, kraj.. Nienawidzę meczy do jednej bramki i mam nadzieję, że w tym sezonie zawodnicy dadzą z siebie wszystko i będą walczyć o każdy punkt. A z tym to bywa różnie. Takich emocji oczekujemy i niech sezon 2012 nam ich ufunduje pod dostatkiem. Sparing za sparingiem do upragnionego sezonu wiedzie nas jak po sznurku. Zaczynamy od jutra! Niech warkot motocykli na dobre rozbrzmiewa w całej Polsce.

 "Przygotowani? Do startu... START!!!!"


Dziś po raz kolejny przy bardzo słonecznej pogodzie byłam świadkiem treningu na Motoarenie. To taki przedsmak żużlowo - urodzinowego weekendu jaki mnie czeka. Dziś trening a jutro wisienka na torcie czyli...? Otóż w dniu jutrzejszym czeka nas sparing pomiędzy Toruniem a Bydgoszczą. Pierwszy sparing na tym obiekcie, a tym samym pierwsze "niby poważne" ściganie w tym sezonie. Po sparingu, żużlowcy Unibaxu zostaną przedstawieni na oficjalnej prezentacji w Centrum Handlowym "Toruń Plaza", które powstało w miejsce starego stadionu. Ma to być sentymentalne spotkanie. Jednak to nie koniec emocji. Przynajmniej dla mnie. Jutro bowiem w moim życiowym liczniku przeskoczy w górę jedna cyferka. Starzeję się, ale cóż zrobić. Każdego to czeka. Nie mogłabym więc chcieć niczego więcej. Ten sparing i żużlowe emocje to chyba taki prezent od wiosny na moje urodziny. Dziękuję bardzo!

 Urodziny na żużlowo.. Smacznego!!

sobota, 10 marca 2012

O wszystkim i o niczym.

Sezon zbliża się wielkimi krokami. Aż chce się krzyknąć "Hip, hip . Huuuuraaaa!" Słoneczko za oknem - bynajmniej u mnie - świeci tak pięknie, że aż człowiek sam do siebie się uśmiecha. Nie od dziś wiadomo, że nienawidzę zimy. Z kilku zresztą powodów. Po pierwsze primo, minusowe temperatury i te w granicy zera ( a jak dla mnie to nawet te w granicy 16 stopni) nie sprzyjają mojemu humorowi. Stąd też fakt, że pojawiło się słońce niezmiernie mnie cieszy i napawa optymizmem. Po drugie primo, zimą zawsze jem więcej a potem płaczę, że utyłam :) Po ostatnie primo, i chyba najważniejsze z nich wszystkich, nienawidzę zimy dlatego, że kończy się żużel i weekendy stają się nieco mniej emocjonujące. Na pocieszenie, mogłam sobie pooglądać moją ukochaną piłkę ręczną. Ale ukojenie było tylko chwilowe. Niestety. 

Niedługo zaczną się pierwsze sparingi, bo pierwsze treningi mamy już za sobą. Co prawda nie wszyscy. Tylko ci "uprzywilejowani" pogodą. W Toruniu, przy pięknej pogodzie, na wspaniałym obiekcie miałam okazję oglądać trening, który odbył się w tym tygodniu. Cóż to był za widok, w promieniach słońca i przy znanym nam wszystkim zapachu metanolu. Cud, miód, malina po prostu. Gniezno, na swoim obiekcie również trenowało, a więc tylko czekać aż reszta stadionów będzie rozbrzmiewać warkotem silników. Nie wszyscy mają tak dobrze. W czwartek, w Gorzowie spadł śnieg a więc chłopcy sobie na razie pojeździć nie mogą. Na innych stadionach podobne problemy. Pozostaje mi tylko życzyć nam wszystkim lepszej pogody, aby wszyscy kibice żużla mogli cieszyć oczy treningami i sparingami swoich drużyn. Po raz pierwszy w życiu moje urodziny zapowiadają się imponująco, ale tylko pod względem żużlowym. Jakoś nie cieszy mnie kolejna cyferka w moim życiowym liczniku. Cieszy mnie natomiast, iż w ten dzień, a mianowicie 17 marca, zapowiedziany jest sparing w Toruniu oraz prezentacja drużyny. Wtedy na własnej skórze poczuję, że sezon już tuż, tuż. To będzie przedsmak sezonu 2012. Wielkiego sezonu. A dlaczego wielkiego? Opowiem innym razem. Wróćmy jednak z obłoków i słonecznej beztroski na ziemię.

Na dobrą sprawę, za 3 tygodnie odbędzie się pierwsza runda Grand Prix, a nieco ponad tydzień później ruszy I kolejka Speedway Ekstraligi. Brzmi imponująco prawda? Kiedy kończył sie rok 2011 na facebooku zrozpaczeni kibice odliczali dni do pierwszych zawodów nowego sezonu. A więc przetrzyjcie teraz oczy i spójrzcie jeszcze raz. 3 tygodnie = 21 dni. Tylko i aż 21 dni. Teraz wszystko pójdzie jak "z bata". Przygotowania pełną gębą, sparingi, dopasowywanie silników. Wszędzie wielka mobilizacja nastąpi jednak dopiero gdy nastanie kwiecień. Wtedy od roboty będą aż dymiły uszy. Wiele osób pyta mnie czy będę obstawiać drużynę, która zdobędzie DMP 2012. Owszem będę, może pokuszę się o to w kolejnym wpisie. Nie wszystko na raz. Mam swojego kandydata na Drużynowego Mistrza Polski i mogę o tym chętnie podyskutować. Niemniej jednak nie jest teraz czas i miejsce by to robić. Zmierzając więc do meritum. Aż więdną mi uszy kiedy słyszę co się dzieje w Polskim Speedway'u. Żenada, goni żenadę. Nie chcę się nad moimi boleściami rozwodzić albo zwyczajnie nie mogę. Pośmiewisko. Żenada. To jedyne co mi się ciśnie na usta. Kończąc wpis, chciałabym Was poinformować drodzy czytelnicy, że już niedługo pojawi się na blogu szereg wywiadów i tak jak wcześniej dostałam wiele pozytywnych komentarzy odnośnie moich postów, tak i teraz postaram się Was nie zawieść. Liczę, że czas i zdrowie pozwoli mi na częstsze ukazywanie się wpisów, albowiem mam wiele przemyśleń i ciekawych spostrzeżeń, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Jak zawsze - bądźcie czujni!


 Pierwszy trening zaliczony. Czekamy na więcej wrażeń!

sobota, 11 lutego 2012

Kenneth Hansen: "Skupiam się aby dostać się do SGP"

Dziś kolejna porcja wywiadów. Tym razem będzie to rozmowa troszeczkę inna niż poprzednie, albowiem będzie to niejako wypowiedź "teamowa". Mam przyjemność przedstawić Wam, drodzy czytelnicy, wywiad z Kennethem Hansenem - zawodnikiem który w tym roku będzie reprezentował barwy drużyny z Daugavpils, wraz z jego mechanikiem Radosławem Rumińskim. Na wywiad nie musiałam namawiać długo tych dwóch osobistości. Serdecznie im również dziękuję, za poświęcony czas, mnóstwo śmiechu i uprzejmości. Kiedy spotyka się życzliwych ludzi z pasją, od razu ma się ochotę na kontynuację swojego dzieła jakim jest ten blog. Z powodów osobistych (znów!), niestety musieliście troszeczkę poczekać na nową porcję wywiadów, mam jednak nadzieję, że będą one na podobnym poziomie, a nawet lepsze i spotkają się z miłym odbiorem, tak jak te poprzednie. Mam dużo zapału do pisania, czasu niestety coraz mniej, a i sezon się zbliża, a wraz z nim - nowe posty, niespodzianki i mnóstwo pracy. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę a tymczasem wróćmy do wywiadu, o którym już wcześniej wspomniałam. Kennetha Hansena znam bardzo dobrze, od czasów kiedy zawitał w Gorzowie Wlkp i tam szlifował swoje umiejętności. Zawodnik ten, niezwykle uprzejmy, zawsze jest skory do wywiadów czy chociażby krótkich pogawędek na temat speedway'a.  Radosława Rumińskiego natomiast, miałam przyjemność poznać dopiero w ubiegłym roku. Tym samym zapraszam na stronę wyżej wspomnianego zawodnika, która doczekała się wersji polskiej. http://kenneth-hansen.pl/index2.php  Bardzo się cieszę z nawiązanej z nimi współpracy. Przejdźmy jednak do samego wywiadu. Zaczynamy!


Alex: Chłopaki, na sam początek moje ulubione i jakże oczywiste pytanie. Jako, że interesuje się zawsze skąd wzięło się zainteresowanie żużlem, moje pytanie brzmi: Jak rozpoczęła się Wasza przygoda z tym sportem?
Kenneth: Moje pierwsze żużlowe spotkanie odbyło się gdy miałem 3 latka w Slangerup. Mój starszy brat Kurt Hansen jeździł tam w najlepszej lidze. Musiał bym chyba jemu podziękować, za to że zaraził mnie pasją do speedway'a.
Alex: Radek a jak to było z Tobą?
Radek: Można się zaśmiać, że jeszcze nie było mnie na świecie, a już zapoznałem się z zapachem metanalou i rykiem motorów, gdyż moja mama będąc w ciąży przychodziła na stadion do mojego taty, który był tormistrzem . Już będąc w wózku spędzałem wiele czasu na stadionie. Później mój brat zapisał się do szkółki żużlowej, co sprawiło, że zacząłem poznawać ten świat od podszewki i rozwijała się we mnie pasja do tego sportu. W wieku 8 lat zapisałem się do szkółki żużlowej zatajając swój wiek. Próbowałem jeździć przez dwa lata, zaliczyłem parę upadków i  to skłoniło mnie do zrezygnowania z jazdy i rozpoczęcia zabawy w mechanika. W roku 2003 podjąłem pracę u Łukasza Pawlikowskiego i w ten sposób zacząłem traktować to poważnie .
Alex: Zawsze znakomicie mi się słucha o takich historiach. Powiedzcie mi jednak jak bardzo zmieniło się Wasze życie odkąd zaczęliście zajmować się tym sportem tak na poważnie? Co jest plusem, a co minusem w tej pracy i jak bardzo cierpi na tym życie prywatne?
Kenneth: Ja bardzo wydoroślałem zarówno jako zawodnik i człowiek. Nabrałem też trochę dystansu.  W sezonie spędzam dużo czasu w drodze ale gdy tylko mam czas, to staram się go spędzać z ludźmi, których kocham. Wielkim plusem jest to, że cały czas zdobywam potrzebne mi doświadczenie oraz to jak wspaniałych ludzi dotychczas poznałem. Bardzo się cieszę ze zdobytego tytułu w 2003 roku. Minusem jak dla mnie są częste podróże ale jest to częścią tego sportu więc nauczyłem się już z tym żyć (śmiech).

Radek: Na pewno największym problemem są częste wyjazdy. W zeszłym sezonie byłem w komfortowej sytuacji, gdyż dziewczyna była ze mną w Danii i jeździła z nami na większość zawodów. W tym roku jednak postanowiła zostać w Polsce i teraz tak naprawdę to wszystko nam się udzieli. Myślę, że długa rozłąka i tęsknota będzie na pewno problemem dla nas obojga, ale poradzimy sobie mamy już terminarz więc wiemy mniej więcej kiedy będziemy mieli dla siebie czas.


Alex: A jak przebiega Wasza współpraca?
Kenneth: Radek jest moim mechanikiem numer 1. Widzę jaką pracę wykonuje przy motorach i odkąd razem pracujemy jestem ciągle pełen podziwu dla jego pracy. Jest nie tylko moim mechanikiem ale też przyjacielem, powiedziałbym nawet, że jest częścią mojej rodziny!
Alex: Wow, brzmi to znakomicie. Jak Ty się do tego odniesiesz Radku?
Radek: Bardzo się ciesze słysząc od niego takie słowa uznania. Współpraca układa się bardzo dobrze. Wiadomo, że tak jak w każdej pracy dochodzi do spięć, ale szybko wszystko sobie wyjaśniamy, dlatego nie mamy problemu z porozumieniem się. Jak każdy szef ma swoje wady i zalety ale sądzę że zalet jest  o wiele więcej. Liczy się z moim zdaniem co świetnie wpływa na nasze kontakty.

Alex: A jak w ogóle doszło do waszej współpracy. Kiedy to wszystko się zaczęło?
Radek: W 2010 roku pracowałem u Pawła Staszka, który jeździł razem z Kennethem w Krośnie. Tam się poznaliśmy. Kennethowi bardzo podobała się moja praca przy motorach i zaangażowanie w to co robię po skończeniu rozgrywek. Okazało się, że Kenneth potrzebuje 2 mechanika na pozostałe ligi, w których startował. Złożyłem mu swoją ofertę, szybko się dogadaliśmy i po kilku dniach pojechałem do Danii .
Kenneth: Wybrałem Radka, gdyż zobaczyłem jak pracuje u Pawła Staszka. Pamiętam, że byłem wtedy pod ogromnym wrażeniem. Na początku mieliśmy drobne problemy z porozumieniem ale ciężko pracowaliśmy nad tym by to poprawić i dzięki temu nasza współpraca na dzień dzisiejszy układa się wspaniale. Doceniam jego miłość do żużla. Wiem jak bardzo kocha ten sport. Jestem więc wielkim szczęściarzem bo posiadam mechanika z tak wielką pasją do tego sportu! Radek wspomaga mnie troszkę przy kontraktach, przełożeniach i sprawach ze sprzętem a przy tym jest niezwykle miłym gościem i poza speedwayem także potrafimy się świetnie bawić i wygłupiać. (śmiech)

Alex: Radku, od zawsze wiedziałam, że sympatyczny z Ciebie człowiek. Powiedz mi więc jakim szefem jest Kenneth, a jaki jest poza żużlem, tak całkiem prywatnie?
Radek: Nie ma tak dużej różnicy między Kennethem w pracy a poza pracą. Jest bardzo koleżeński i wyrozumiały. Należy do ludzi bardzo rodzinnych i przyjaznych, co sprawia że nie tylko w speedway'u ale i w życiu codziennym jesteśmy przyjaciółmi. Kenneth i jego bliscy tworzą atmosferę jednej wielkiej rodziny, w której myślę że i ja się znalazłem.

Alex: Radek a jaką sytuację z Waszej współpracy wspominasz najmilej a jaką najgorzej?  A może mieliście jakąś "wtopę" na meczu?
Radek: Nie mam takich konkretnych sytuacji bo cała współpraca z nim jest miłym przeżyciem. a najfajniejsze jest to, że mnie docenia i potrafi przyznać się do swojego błędu. Niewielu zawodników to potrafi. Czy wtopę popełniliśmy? Może banalny błąd prędzej. Mój pierwszy dzień pracy z Kennethem, pierwsze zawody i zatarliśmy silnik. Przyjechałem praktycznie na gotowe, drugi mechanik wraz z Kennethem przygotowywali motocykle na zawody, niestety nie wlali oleju, o czym mnie nie poinformowali a ja nie sprawdziłem tego i silnik się zatarł.
Kenneth: Ja natomiast pamiętam i zapamiętałem jako najśmieszniejszy moment w mojej karierze, kiedy zobaczyłem wściekłego Rory'ego Schleina na jednym z meczów, jak krzyczał na Georgija Łagutę.
Alex: Kenneth, a jak wygląda Twój zwykły dzień w przerwie zimowej?
Kenneth: Zaczynam dzień od szkoły w godzinach od 8 do 15. Potem idę do warsztatu by mieć wszystko na oku. Następnie zabieram mojego psa Malou na jogging. kiedy już skończę biegać czasami gram na playstation. Spędzam również dużo czasu na rozmowach ze sponsorami oraz odwiedzam ich. Znajduję też czas dla swojej narzeczonej Line.

Alex: Jak wyglądają przygotowania do sezonu 2012?
Kenneth: Moje przygotowania są głównie kondycyjne w tym momencie. Biegam 3 razy w tygodniu po około 6-7 kilometrów. Gram również w squash'a 1-2 razy w tygodniu. Potem oczywiście spędzam czas na siłowni pracując nad swoim ciałem, żeby było silne, umięśnione i zdrowe.
Radek: Kenneth bardzo szybko zaczyna przygotowywać sprzęt do następnego sezonu. Już od połowy sezonu kupuje nowe części, tak byśmy już pod koniec sezonu, gdy imprez jest mniej, mogli zacząć pracować nad sprzętem . Podwozia mamy gotowe, czekamy tylko za silnikami od tunerów. Obecnie jestem w Polsce na urlopie do połowy lutego. 6 marca zaczynamy pierwsze treningi w Anglii, więc będę miał czas by dopiąć wszystko na ostatni guzik.


Alex: A ile poza wyjazdami spędzasz w warsztacie? Jak to wygląda tak od kuchni? W sezonie masz w ogóle czas na chwilę relaksu?
Radek: Kenneth jeździ w wielu ligach więc tego czasu w warsztacie spędzam bardzo dużo ale znajdzie się też parę dni w sezonie na wypoczynek .
Alex: Nie mogłabym Was o to nie zapytać. Bardzo dużo zimą mówiło się o nowym przepisie wprowadzonym do Speedway Ekstraligi, który ogranicza starty zawodników Grand Prix do jednego w każdej drużynie. Co Wy myślicie na ten temat?
Keneth: Ja uważam, że to dobre rozwiązanie, gdyż można będzie troszeczkę wyrównać ligę a zawodnicy startujący w 1 lidze będą mieli okazje na walkę z żużlowcami z cyklu Grand Prix. Są to najlepsi zawodnicy globu więc zawsze z takiej walki i jazdy czegoś się uczymy. Cieszę się, że będę mógł z nimi rywalizować gdyż z każdego wyścigu staram się wyciągać wnioski i wynosić jak najwięcej. Słyszałem, że przepis nie spodobał się niektórym zawodnikom i działaczom. Przepis jest, więc nie pozostaje nam nic innego jak się do niego przystosować.
Radek: Moim zdaniem ogranicza to możliwości nie tylko klubów ale i samych zawodników, którzy mają problem z dopasowaniem się do jakiejkolwiek drużyny. Jedni zrezygnowali z Grand Prix, inni z ligi polskiej, a przecież nie o to chodzi, by odbierać możliwość zawodnikom -mianowicie możliwość startów czy zdobycia tytułu IMŚ. Uważam też, że chore jest iż kluby ze świetnie dopasowaną drużyną w zeszłym sezonie, musiały zrezygnować z kilku świetnych zawodników. Dla mnie jest to niezrozumiała i niepotrzebna decyzja.


Alex: Jak to się ma do oszczędności w klubach, bo właśnie taki był argument przy powstawaniu tego przepisu. Coraz więcej zawodników skarży się właśnie na brak płynności finansowych w klubach, zaległości i nie wypłacanie pieniędzy w terminie. Ile zawodnik potrzebuje pieniędzy by tak porządnie przygotować się do sezonu. Bo wiem, że nie są to małe kwoty.
Radek: Jeżeli chodzi o sumy jakie potrzebują na przygotowanie, to jest indywidualna kwestia zawodnika, nie tylko uzależniona od klubu, ale także od sponsorów i wyników danego zawodnika. Normalne jest, że jeżeli cała drużyna spisuje się świetnie to przyciąga kibiców a jak przyciąga kibiców to są i pieniądze. Nie zapominajmy że to jest sport więc nie tylko pieniądze powinny się liczyć. Uważam, że wiele klubów celem pozyskania jak najlepszych zawodników obiecuje kolosalne sumy już na starcie, wiedząc że ich na to nie stać i łudząc się że w trakcie sezonu uda się zyskać na nich pieniądze. Niestety najczęściej okazuje się to niemożliwe.
Kenneth: To smutne, że kluby mają takie problemy finansowe. Dotyka to nie tylko Polski. Cieszę się jednak, że znalazłem się w Daugavpils, gdyż ten klub nie ma żadnych problemów z wypłacaniem pieniędzy dla zawodników oraz mają całkowitą kontrolę nad finansami klubu.

Alex: A co myślisz o decyzji przyznania licencji spółce z Rybnika? Takie sytuacje chyba nie powinny mieć miejsca?
 Radek: Nie jeden klub na skraju bankructwa zamykał działalność i otwierał zupełnie nową. Dobrze, że jest możliwość by kluby mogły dalej jeździć bo w innym przypadku wiele klubów definitywnie skończyłoby z żużlem, szkoda tylko, że odbywa się to kosztem zawodników. Wiadomo, że szkoda jest zawodników którzy stracili dużo pieniędzy, ale jak wiadomo nie jest to pierwsza taka sytuacja i nie ostania. Jest wiele klubów, które w przeszłości postąpiło tak samo. Musimy również liczyć się z Rybnickimi kibicami, w końcu nie po to przychodzili przez tyle lat do Rybnika by im to teraz zabrać .

Alex: A co myślisz o rozgrywaniu cyklu Grand Prix poza Europą, tak jak w tym roku w Nowej Zelandii. Myślisz, że jest to potrzebne?
Radek: Z jednej strony na pewno jest fajnie promować żużel nie tylko w Europie, ale z drugiej strony czy to się przyjmie? Było już kiedyś przecież GP w Sydney.
Kenneth:  Uważam, że to dobra promocja żużla. Może skupi ona wokół siebie wiele nowych talentów z całego świata.

Alex: Kenneth, śledzisz w ogóle cykl Grand Prix w trakcie sezonu?
Kenneth: Kiedy tylko mam okazje oglądam Grand Prix. Z każdego meczu czy też biegu, nawet który zwyczajnie oglądam wynoszę nowe doświadczenia, nowe rozwiązania i wskazówki. Jest to bardzo ważne by uczyć się z każdego rodzaju zawodów.
Alex: Powiedz mi Kenneth, jakie są Twoje największe założenia na sezon 2012?
Kenneth: W sezonie 2012 najbardziej skupiam się aby dostać się do SGP. Chciałbym się również dostać do najlepszej szóstki w Mistrzostwach Danii. Chciałbym zachwycać wszystkich swoją jazdą to przede wszystkim. Zdobywać jak najwięcej punktów dla drużyn, w których startuję i sprawić wielką radość wszystkim moim fanom.

Alex: Kenneth a gdzie jeździło Ci się najlepiej. Jakie tory lubisz najbardziej?
Kenneth: uwielbiam atmosferę w Slangerup, tutaj wszyscy pomagają sobie nawzajem. Uwielbiam tez Krosno, zawsze wspominam te miasto i klub miło, szczególnie Borysa Miturskiego. To świetny gość. Musze przyznać, że jeśli chodzi o ulubione tory to jest to na pewno Slangerup, Coventry, Krosno oraz Daugavpils. Będąc jednak zawodnikiem trzeba starać się jeździć jak najlepiej na wszystkich torach choćby się paliło i waliło (śmiech)Alex: Radek, a Ty odpocząłeś troszkę przez zimę?
Radek: Zdążyłem już się stęsknić za żużlem więc chyba odpocząłem aż nadto. (śmiech)




Alex: Czego więc chłopaki mam Wam życzyć na nowy sezon?
Kenneth: Myślę, że powinnaś mi życzyć szczęścia i bezkolizyjnej jazdy :)
Radek: Zdecydowanie bezkolizyjnej jazdy, samych trójek i jak najmniej defektów.



Tego Wam oczywiście życzę chłopaki. Obyście odjechali sezon bez kłopotów i przykrych incydentów! A Wam drodzy czytelnicy, życzę miłej nocy i mam nadzieję, że lekturę czytało się równie przyjemnie co mi pisało. Jestem z tego dzieła niezmiernie dumna jako, że była to świetna współpraca i mój pierwszy podwójny wywiad. Mam nadzieję, że Wy również podzielacie moje zdanie i Wam również się podobało! Liczę na wasze wskazówki i komentarze! Do zobaczenia! Wkrótce kolejne wpisy!

piątek, 20 stycznia 2012

Kolejni zawodnicy mogą zrezygnować z udziału w Grand Prix - rozmowa z Bartkiem Ciupką mechanikiem Davey'go Watta

Speedway to niewątpliwie piękny sport. Jest on przeznaczony jedynie dla ludzi odważnych i nie bojących się ryzyka. Sami żużlowcy wielokrotnie podkreślają jaki ten sport jest niebezpieczny. Na sukces zawodnika nie składa się on sam. Swoje ważne "pięć groszy" zawsze dokładają do tych sukcesów mechanicy dbający o kondycję ich motocykli. Poprosiłam więc mechanika Davey'go Watta - Bartka Ciupkę aby opowiedział nam jak wygląda to wszystko "od kuchni". Mało kto wie ile czasu tak naprawdę spędzają mechanicy na przygotowywaniu sprzętu i długich podróżach pomiędzy meczami. Bartek moja propozycję wywiadu przyjął z entuzjazmem, a że znamy się od wielu lat było mi niezmiernie miło ten wywiad przeprowadzić. Jako, że interesuję się zawsze genezą zainteresowania żużlem od tego pytania zaczniemy. Miło jest posłuchać kto zaszczepił w zawodnikach, czy też ludziach z żużlem związanych pasję do tego sportu. Nieraz są to naprawdę bardzo ciekawe historie. Czego dowiemy się od Bartka? Zobaczcie sami!




Alex: Powiedz mi jak w ogóle rozpoczęła się Twoja przygoda z żużlem ?
Bartek:
Moja przygoda z żużlem zaczęła się tak na prawdę wtedy, kiedy mój tata pracował w klubie w Ostrowie Wlkp ( był mechanikiem tamtejszej Ostrovii ). Były to lata 80-te a ja miałem wtedy kilka lat. Bardzo często przesiadywałem u niego w warsztacie. A tata wiele razy zabierał mojego brata, mnie i mamę ze sobą na mecze wyjazdowe. Jeździliśmy z cala drużyna jednym autobusem. W jednej części siedzieli zawodnicy, trener i kierownik drużyny, a w drugiej części jechały motocykle całego zespołu. Wtedy właśnie zaszczepił we mnie miłość do speedway'a, która trwa do dzisiaj.

Alex: Jakie były Twoje pierwsze kroki w żużlu? Próbowałeś swoich sił jeżdżąc czy od razu wiedziałeś, że zostaniesz mechanikiem? Od jakiego zawodnika zaczynałeś współprace?
Bartek:
Nigdy nie bylem w szkółce żużlowej czego żałuje do dzisiaj, ponieważ na drodze zawsze stawali moi rodzice, a szczególnie mama. Nie było w ogóle mowy o tym, żebym spróbował żużla ze względu na zdrowie. Pozostał więc zawód mechanika żużlowego. Pierwsze kroki stawiałem pracując z bratem u Mateja Ferjana.

Alex: Kto był więc Twoim idolem żużlowym?
Bartek: Moim idolem jest Mark Loram i Jason Crump.

Alex: Jesteś mechanikiem Daveygo Watta w tym sezonie więc kontynuujesz współpracę z nim  już kilka lat. Dlaczego wybrałeś akurat jego?
Bartek: U Daveya pracuje czwarty rok.Wybrałem tego zawodnika, ponieważ jest solidny i bardzo sympatyczny. Bardzo mi odpowiada także to, że mogę mieć bazę sprzętową w swoim mieście. Dla Daveya jest to także bardzo dobre udogodnienie bo posiada swoja bazę w środkowej części Polski.

 Alex: A jak układa się współpraca i jaka jest atmosfera w teamie? Davey jest szefem bardziej surowym i wymagającym czy daje Ci dużo swobody i wolnej reki?
Bartek: Współpraca w naszym Teamie układa się bardzo dobrze. Nie stwarzamy sobie zbędnych problemów. Dogadujemy się znakomicie, a powodem tego jest to, że odbieramy na tych samych falach.

Alex:  A jaki jest prywatnie. Tak zupełnie poza pracą?
Bartek: Prywatnie jest to sympatyczna, rozgadana i wesoła osoba. Cały czas w głowie mu są jakieś żarty   :-)


Alex: Jaką sytuację podczas Waszej współpracy wspominasz najmilej a jaka najgorzej?
Bartek: Nigdy nie zapomnę sytuacji, kiedy na meczu w Szwecji, po Daveya wypadku jechałem na motocyklu do parkingu. Zaciął mi się wtedy gaz. Staranowałem wtedy parę osób i wjechałem z pełnym impetem do parkingu. Była to śmieszna sytuacja a zarazem wspominam ją nie zbyt miło :)

Alex: Swoją bazę wraz z warsztatem masz blisko domu. To zapewne ułatwia kontakty z żoną i synkiem. Powiedz mi ile wyrzeczeń względem rodziny kosztuje Cie praca w zawodzie mechanika żużlowego.
Bartek: Tak, swój warsztat mam tu gdzie mieszkam, czyli w Ostrowie Wielkopolskim .Ułatwia mi to bardzo kontakt z rodziną. Lecz nie ukrywam, że czasami jest tak, że wracam do Ostrowa i w ogóle nie wchodzę do domu. Jadę od razu do warsztatu przygotować motocykle na kolejny mecz, i dalej jadę w trasę. Ten zawód kosztuje dużo wyrzeczeń i poświecenia czasu. Za to wynagradzane jest to zimą, gdzie nadrabiam zaległości i staram się spędzać czas jak najwięcej z rodzinką.



Alex: A ile poza wyjazdami spędzasz w warsztacie? Jak to wygląda tak od kuchni? W sezonie masz w ogóle czas na chwilę relaksu?
Bartek: Ogolnie w sezonie niema czasu na relaks,praktycznie cały czas jesteśmy w rozjazdach.Jedynie piątek jest dniem takim bardziej luźnym,a tak cały tydzień pracujemy na wysokich obrotach.Poza wyjazdami spędzam dużo czasu w warsztacie.Nawet gdy niema dużo pracy zawsze coś sobie znajdę do zrobienia. Kocham to co robię i mógłbym przesiadywać w warsztacie nocami :)

Alex: Sezon zimowy to wbrew pozorom tylko krótki wypoczynek, bowiem trzeba przygotowywać się do następnego sezonu. Powiedz mi na jakim etapie przygotowań do sezonu jesteście w tej chwili?
Bartek: W tej chwili jestem na etapie składania 6 sztuk nowych podwozi, z czego trzy będą na ligę angielska a trzy na ligę polską i szwedzką. Wszystko składam w warsztacie w Ostrowie. Davey przygotowuje się do nowego sezonu jeżdżąc aktualnie w Mistrzostwach Australii.





Alex: Co myślisz o wprowadzonym przepisie,który ogranicza prawo startu w zawodach Speedway Ekstraligi do jednego zawodnika z cyklu Grand Prix?
Bartek:
Myślę, że jest to kolejny dziwny przepis w naszym kochanym żużlu. Zahamuje to rozwój prestiżu Grand Prix, w tym roku z jazdy w Mistrzostwach Świata zrezygnował Darcy Ward i Piotr Protasiewicz. Myślę, że jeśli ten przepis się utrzyma w przyszłym sezonie, to zrezygnuje z udziału w GP kolejnych dwóch zawodników lub więcej. Moim zdaniem, jeśli klub posiada pieniądze, to ma prawo zakupić nawet 5 zawodników z GP.

Alex: Uważasz, że to dobra decyzja dla Polskiego żużla?
Bartek:
Jest to zła decyzja i powinna być zmieniona.

Alex: A co myślisz o rozgrywaniu cyklu Grand Prix poza Europą, tak jak w tym roku w Nowej Zelandii. Myślisz że jest to potrzebne?
Bartek:
Myślę, że rozgrywanie GP poza Europą uatrakcyjni rozgrywki. Większość zawodników będzie startować na danym torze pierwszy raz, co wyrówna szanse wygranej. Sądzę także, że jest to bardzo dobry sposób promocji tego sportu. Ta dyscyplina potrzebuje tego, ponieważ w wielu krajach nikt nie słyszał o żużlu.

 Alex:  Co roku staracie się zorganizować Turniej na pit bikach . Mógłbyś opowiedzieć nam o tym turnieju?
Bartek:
Turniej pit bikowy a dokładnie Turniej o Puchar Prezesa Porzeraczy Puul wpisał się już w kalendarz i jest rozgrywany co roku pod koniec listopada. W tym roku była to druga edycja. Pomysłodawcą turnieju jest mój tata ( Prezes klubu Porzeraczy Puul ). Turniej organizowany jest po sezonie żużlowym, uczestniczą w nim głównie mechanicy żużlowi, choć w tym roku uczestniczyli także tacy zawodnicy jak Tomek Jędrzejak i Lukasz Sówka. Tak na prawdę warunkiem udziału jest posiadanie Pit bike ( cross ). Liczy się głównie dobra zabawa. Zawody rozgrywane są na torze zbudowanym obok mojego warsztatu. Serdecznie zapraszam w listopadzie. Emocje gwarantowane.

Alex: Czy mały Wiktorek pójdzie w ślady taty i zainteresuje się żużlem?
Bartek:
Patrząc na mojego synka dzisiaj, stwierdzam w 99% ze pójdzie w ślady taty. Wiktorek ma ponad 2 latka, ale już bardzo lubi motocykle, śrubki i różnego rodzaju narzędzia. Ma swój mini warsztat i praktycznie codziennie coś przy nim remontuje. Może w przyszłości będziemy razem współpracować? Kto wie. :-)


czwartek, 19 stycznia 2012

Żużel po francusku - czyli opowieść Mathieu Trésarrieu o karierze i planach

W Polsce niektórzy ludzie nie wyobrażają sobie życia bez żużla, natomiast istnieją kraje gdzie ten sport nie jest jeszcze tak popularny. Jednym z takich krajów jest Francja, gdzie speedway w czystej postaci nie jest takim ewenementem jak u nas. Bardziej dominują tam zawody na trawie bądź Longtrack czyli zawody na długim torze. Niemniej jednak na trybunach próżno doszukiwać się takiej frekwencji jaka mamy w Polsce. Z racji tego, że w tamtym regionie speedway nie jest takim medialnym sportem, francuskim zawodnikom ciężej jest wybić się ponad granice swojego kraju by walczyć choćby w polskiej lidze. Zapytałam więc Mathieu Trésarrieu o jego karierę, plany i trudności jakie muszą napotykać żużlowcy z takich krajów jak Francja, Włochy czy Argentyna (która bądź co bądź wkracza poniekąd na salony żużlowe, za sprawą przyszłych imprez jak i skandali zawodów już zakończonych, ale o tym w innym wpisie).




Alex: Powiedz mi proszę Mathieu na sam początek, jak w ogóle zaczęła się twoja przygoda z żużlem jeśli jest on tak mało popularny we Francji.
Mathieu:
Wszystko tak naprawdę zaczęło się od moich dwóch starszych braci, którzy uprawiają Grass-Track Racing czyli wyścigi na torze trawiastym od najmłodszych lat. Ta dyscyplina nie jest mi również obca,choć  próbowałem stawiać pierwsze kroki na żużlu ćwicząc na torze w Marmande. Jednak dopiero kiedy zobaczyłem zawody żużlowe z cyklu Grand Prix w telewizji stwierdziłem, że to właśnie sport dla mnie. Ten sport był dla mnie jednym słowem - odlotowy! Philipe Bergé próbował swoich sił w Anglii jeżdżąc w  Isle of Whigt i Peterborough. Miał chyba także kilka występów dla zespołu z Rybnika jeśli dobrze  pamiętam. Potem z kolei mój brat Sébastien również spróbował swoich sił w Isle of Whigt i od tamtego momentu zaczęły się otwierać przede mną drzwi speedway'a. Miałem wtedy więcej możliwości by jeździć i oglądać zawody w czasie kiedy miałem wakacje czy wolne. Kiedy skończyłem 18 lat z moimi dyplomami i paszportem w kieszeni zdecydowałem się wyruszyć do Anglii by jeździć najpierw w Reading w Premier League, a potem próbowałem swoich sił jeżdżąc dla Swindon w Elite League. Potem ścigałem się w Redcar przez 2 lata i złamałem nogę gdy startowałem w Mistrzostwach Europy w żużlu na trawie. Nie mogłem jeździć na żużlu przez półtora roku!! Co prawda wróciłem na tory do Peterborough w 2010 roku ale po półtorarocznej przerwie jest strasznie ciężko wrócić do poprzedniej dyspozycji. Jednak znów pojawiła się okazja na starty i walkę na torze i to się liczy. W zeszłym roku reprezentowałem najpierw Leicester a potem Ipswich więc ciągle szukam tego rozwiązania i chcę jeździć jak najlepiej. Sezon 2011 był o wiele lepszy niż 2010 po powrocie z kontuzji więc jestem dobrej myśli.

Alex:  Czy odkąd jeździsz na żużlu Twoje życie jakoś dramatycznie się zmieniło?
Mathieu: Nie, w zasadzie w ogóle się nie zmieniło bo jeżdżę od najmłodszych lat więc zdążyłem się do wszystkiego przyzwyczaić. W życiu prywatnym też dużo się nie zmieniło. Potrafię doskonale połączyć te dwa światy.

Alex: A jaki jest dla Ciebie największy plus bycia żużlowcem?
Mathieu:
Zdecydowanie to, że robię to co kocham. Nie ma nic lepszego jak praca, którą wykonuje się z przyjemnością.





Alex: We Francji Speedway nie jest tak popularny i chyba ciężko przekonać do niego ludzi z Twojego kraju?
Mathieu:
To prawda. Żużel nie jest u nas bardzo popularny i jest to ogromna szkoda! Są jednak ludzie którzy się nim interesują oraz promotorzy z torów trawiastych również starają się aby wzrosło zainteresowanie tym sportem. Mamy również trzy tory do jazdy Lamothe-Landerron, Macon i Marmande. Może wkrótce uda nam się wypromować ten sport o wiele bardziej. Zawody trawiaste zdecydowanie wygrywają, bynajmniej jeśli chodzi o wschodnią część Francji.




Alex: Pewnie też o wiele trudniej zawodnikom z Francji, Włoch czy Argentyny o angaż w polskich klubach?
Mathieu:
Tak, jest to trudne, zwłaszcza, żeludzie zajmujący się speedway'em we Francji nie mają takich kontaktów w Polsce by dostatecznie nas wypromować. Znacznie łatwiej zacząć karierę w Anglii i wtedy przy dobrych rezultatach napewno ktoś z Polski Cię tam zauważy. wtedy jest tez duze prawdopodobieństwo podpisania kontraktu. Trzeba odnosić sukcesy w Anglii jeśli nie ma się bezposredniego kontaktu by zaistnieć w Polsce. Mam jednak wokół siebie ludzi, którzy zajmą się tym bym pojawił się na polskich torach mam nadzieję. (dodaje z optymizmem)

Alex: A masz ulubione miejsce? Swój ulubiony tor, gdzie czujesz się najlepiej?
Mathieu:
W zasadzie to nie mam najlepszego, jednak nie za bardzo lubię jeździć w Newcastle czy Edinburghu.





Alex: Śledzisz wyniki Grand Prix?
Mathieu: Oczywiście! To w końcu ogromna impreza i wielkie ściganie!

Alex: Jak upływają Ci przygotowania do sezonu 2012?
Mathieu: Żeby przygotować się do sezonu 2012 pracuję w firmie mojego taty żeby odłożyć trochę pieniędzy na kupno nowych części. Oczywiście szukam w tym czasie także sponsorów na przyszły sezon. Chodzę na fitness, jeżdżę na rowerze, ćwiczę trochę na motocrosie. A w wolnych chwilach spędzam czas z dziewczyną.